Dziś podsuwamy Wam 5 pomysłów na to, jak kreatywnie spędzić z dziećmi czas Walentynek, zapewniając przy tym całej rodzinie dobrą zabawę. Obdarowywanie najbliższych własnoręcznie przygotowanymi upominkami sprawia dzieciom wielką przyjemność, toteż od małego warto je do tego zachęcać. I niezależnie od tego, czy jesteśmy entuzjastami Dnia Zakochanych czy też nie, pamiętajmy by okazywać uczucia swoim najbliższym przez cały rok.
1. Słoik pełen miłości
Do jego wykonania potrzebujemy jedynie słoika, kolorowych kartek, nożyczek i czegoś do pisania. Kartki tniemy mniej więcej na kwadraty. Na każdej z nich wypisujemy za co najbardziej lubimy lub co cenimy w osobie, którą chcemy obdarować słoikiem pełnym miłości. Wypełnione karteczki zginamy i wrzucamy do pojemnika. Takie słowa czytane każdego poranka z pewnością umilą cały dzień, toteż im słoik jest większy, tym lepszy, bo zmieści w swym wnętrzu więcej karteczek.
2. Kartki walentynkowe
Własnoręczne ozdabianie kartek walentynkowych jest zajęciem bardzo wciągającym i dającym mnóstwo satysfakcji. Nie tylko dzieci, ale również dorośli mogą dać przy tym upust swojej wyobraźni i kreatywności.
Kartki możemy przyozdabiać w różnoraki sposób – naklejając wycinanki, tworząc kolaże czy też odciskając palce, a nawet stópki i starając się stworzyć z nich chociażby serduszka. Jeżeli robimy kartki wspólnie ze starszym dzieckiem, które już samodzielnie pisze, możemy zachęcić je do wspólnego ułożenia prostej rymowanki o osobie, dla której jest przeznaczona dana kartka.
3. Aromatyczna zawieszka
Prezent ten z pewnością spodoba się babci, mamie lub starszej siostrze. Powieszona w szafie wypełni swoją wonią jej przestrzeń i sprawi, że ubrania nabiorą miłego zapachu.
Do wykonania takiej zawieszki nie potrzebujemy maszyny do szycia i znajomości skomplikowanych ściegów. W zupełności wystarczy nitka, igła, kawałek materiału i suszone, pachnące kwiaty, takie jak lawenda, szałwia czy róża albo suszone skórki cytrusów. Z materiału wykrajamy dwa identyczne serduszka i zszywamy ich brzegi, napełniając jednocześnie wnętrze suszonymi roślinami. By zawieszka dłużej roztaczała przyjemną dla nosa woń, możemy zaszyć w niej waciki kosmetyczne nasączone naturalnym olejkiem zapachowym.
4. Figurki z masy solnej
W naszym przypadku były to anioły. Ich projektowanie, lepienie i malowanie sprawia ogromną frajdę.
Do przygotowania masy solnej potrzebujemy:
- jedną szklankę soli,
- jedną szklankę mąki ziemniaczanej,
- pół szklanki wody.
Całość mieszamy w misce do uzyskania jednolitej konsystencji. Jeśli masa jest za sucha – dolewamy odrobinę wody, z kolei jeżeli jest za wilgotna – dosypujemy mąki. Z masy formujemy kulę, zawijamy ją w folię aluminiową i odstawiamy do lodówki na minimum dwie godziny.
Po tym czasie masę rozwałkowujemy i wykrawamy z niej mniejsze elementy, takie jak serca czy kwiaty. Większe, jak np. głowy czy korpusy, warto uformować ręcznie. Przy lepieniu włosów warto użyć wyciskarki do czosnku – nasze figurki uzyskają w ten sposób niezwykle bujne czupryny. Poszczególne elementy łączymy ze sobą, delikatnie smarując miejsce spojenia pędzelkiem z wodą.
Gotowe figurki wykładamy na blasze wyłożonej folią aluminiową i wstawiamy do nagrzanego od dołu piekarnika. Najlepiej zaczynać pieczenie od niskiej temperatury (ok. 50 stopni) przez 40 minut. Przez następne 40 minut zwiększamy temperaturę na 80 stopni, po czym ustawiamy piekarnik na 100 i dopiekamy przez 40 minut. W ostatniej fazie włączamy termoobieg na 10 minut. Czas pieczenia uzależniony jest od wielkości i grubości masy – im grubsza, tym dłużej zajmuje jej wypieczenie. Stopień wypieczenia możemy sprawdzić za pomocą patyczka do ciasta – jeżeli możemy nim opukać masę, jest ona gotowa. Naszą twórczość zostawiamy do ostudzenia w uchylonym piekarniku.
Na końcu nie pozostaje nam nic innego jak tylko pomalować te małe rękodzieła.
5. Trufle
Własnoręczne robienie słodkości to zajęcie, które spodoba się każdemu dziecku – zarówno temu młodszemu jak i trochę starszemu. Przy okazji możemy pokazać swoim pociechom ciekawą i zdrową alternatywę dla sklepowych słodyczy.
Do wyboru mamy najróżniejsze rodzaje trufli. Możemy również eksperymentować i próbować wymyślać nowe smaki. My przedstawiamy Wam trzy propozycje – trufle śliwkowo – marcepanowe, orzechowe oraz kokosowo – orzechowe z odrobiną ostrej papryki.
Trufle śliwkowo – marcepanowe
Potrzebujemy:
- opakowanie suszonych śliwek kalifornijskich,
- olejek migdałowy,
- 250g mąki migdałowej (możemy także zmielić obrane migdały),
- 2 łyżeczki miodu,
- 2 łyżeczki oleju arganowego,
- tabliczka gorzkiej czekolady lub kakao,
- śmietana kremówka,
- masło kakaowe (w ostateczności zwykłe),
- drobny cukier trzcinowy.
Mąkę migdałową miksujemy z olejkiem migdałowym, olejem arganowym i miodem. Z masy formujemy kulki i nadziewamy nimi śliwki. Przygotowujemy polewę – możemy w kąpieli wodnej roztopić czekoladę albo podgrzać na małym ogniu 150 ml kremówki, dodając do niej ostrożnie 4 łyżeczki cukru, 4 – 6 łyżek kakao i 30 g masła (najlepiej kakaowego). Proporcje kakao i cukru możemy zwiększyć lub zmniejszyć wedle uznania. Maczamy śliwki w polewie i odstawiamy do stężenia.
Trufle kokosowo – orzechowe
Potrzebujemy:
- opakowanie wiórek kokosowych,
- 2 łyżeczki oleju kokosowego,
- 1 łyżeczka miodu,
- prażone i posiekane orzechy włoskie,
- prażony sezam,
- polewa z przepisu wyżej,
- opcjonalnie odrobina ostrej papryki.
Miksujemy wiórki z 2 łyżeczkami oleju i miodem; z masy formujemy kulki. Przygotowujemy polewę (możemy dodać do niej pół szczypty ostrej papryki), maczamy w niej kulki, a następnie obtaczamy je w prażonych orzechach i sezamie.
Trufle kokosowo – migdałowe:
Potrzebujemy:
- 250 g mąki migdałowej,
- opakowanie wiórek kokosowych,
- 1 łyżeczka miodu,
- 2 łyżeczki oleju kokosowego.
Mąkę migdałową miksujemy z połową porcji wiórek, miodem i olejem. Z masy formujemy kulki i obtaczamy w pozostałej części wiórek.
Trufle po stężeniu możemy zapakować chociażby w słoik albo we własnoręcznie przygotowane pudełko. Przechowujemy w chłodnym miejscu.
Aleksandra Doroszkiewicz
Z wykształcenia prawniczka, która wybrała spokojne życie na wsi w rytmie slow life. W pięknych okolicznościach przyrody robi to, co kocha najbardziej, czyli pisze. Szczęśliwa partnerka Mariusza. Już wkrótce zostanie mamą Jagódki. Właścicielka licznego stada zwierząt – kotów, kur, gęsi i kóz. Miłośniczka dobrego jedzenia, francuskich komedii i długich spacerów, również w czasie deszczu. Pasjonatka ogrodnictwa – zarówno rabaty kwiatowe jak i grządki warzywne są jej oczkiem w głowie. Każdej jesieni przywdziewa kuchenny fartuszek i zamyka smaki lata w różnej maści buteleczkach, słoikach i słoiczkach. W wolnych chwilach lubi majsterkować.